Aktualności

Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej

 

Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa popularnie zwana Bożym Ciałem to jedno z najważniejszych świąt naszej wiary. Tego dnia oddajemy cześć Chrystusowi obecnemu w Najświętszym Sakramencie. Bierzemy udział w procesjach, aby Go uczcić.

Dla wierzących jest to zawsze wielka manifestacja i publiczne świadectwo swojej wiary w realną obecność żywego Jezusa. Ta uroczystość pokazuje jak Boska rzeczywistość przenika się z codziennym życiem poszczególnych ludzi.

Historia święta

Bezpośrednią przyczyną ustanowienia uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa były objawienia bł. Julianny z Cornillon. Od 1209 roku miała wizję jasnej tarczy z widoczną ciemną plamą, interpretowaną jako brak wśród świąt kościelnych Święta poświęconego Eucharystii. Pod wpływem tych wizji bp Robert ustanowił w 1246 r. święto Bożego Ciała, początkowo tylko dla swojej diecezji Liege.

Jednak już w 1252r. legat papieski rozszerzył obchodzenie tego święta na Germanię, natomiast papież Urban IV w 1264 r. ustanowił Boże Ciało świętem obowiązującym w całym Kościele, jako zadośćuczynienie za znieważanie Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, błędy heretyków oraz na uczczenie pamiątki ustanowienia Najświętszego Sakramentu. Dopełnieniem tego ustalenia było polecenie papieża Bonifacego IX, który w 1391r polecił wprowadzić to święto wszędzie tam, gdzie jeszcze nie było ono obchodzone.

W Polsce jako pierwszy wprowadził to święto bp Nankier w 1320 r. w diecezji krakowskiej. W Kościele katolickim w Polsce pod koniec XIV w. święto Bożego Ciała było obchodzone już we wszystkich diecezjach. Było ono zawsze zaliczane do głównych świąt. Od końca XV w. przy okazji tego święta udzielano błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem.

Kult Najświętszego Sakramentu

Od XVI w. przyjęła się w Kościele praktyka tzw. Nabożeństw czterdziestogodzinnych tzn. czterdziestogodzinnej adoracji Najświętszego Sakramentu. Praktykę tę wprowadził do Mediolanu św. Karol Boromeusz w 1520r. Dzisiaj praktyka ta jest obecna w całym Kościele. Zostały założone nawet specjalne zakony, których głównym celem jest nieustająca adoracja Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. W Polsce są to m.in. siostry benedyktynki-sakramentki, czy franciszkanki od Najświętszego Sakramentu.

Procesje

Procesje eucharystyczne w dniu Bożego Ciała wprowadzono później niż samo święto. Pierwszy ślad ich istnienia odnajdujemy we wzmiance z Kolonii z lat 1265-75. Podczas procesji niesiono krzyż z Najświętszym Sakramentem. W ten sposób nawiązywano do dawnego zwyczaju zabierania w podróż Eucharystii dla ochrony przed niebezpieczeństwami.

W XV w. procesje eucharystyczne odprawiano w całych Niemczech, Anglii, Francji, północnych Włoszech i Polsce. W Niemczech procesję w uroczystość Bożego Ciała łączono z procesją błagalną o odwrócenie nieszczęść i dobrą pogodę, dlatego przy czterech ołtarzach śpiewano początkowe teksty Ewangelii i udzielano uroczystego błogosławieństwa. Procesję odprawiano zawsze z wielkim przepychem. Od czasu zakwestionowania tych praktyk przez reformatorów, udział w procesji traktowano jako publiczne wyznanie wiary.

W Polsce od czasów rozbiorów z udziałem w procesji łączyła się w świadomości wiernych manifestacja przynależności narodowej. Po II wojnie światowej procesje w czasie Bożego Ciała były znakiem jedności wiary z narodem.

W naszym mieście od wielu lat uczestniczymy w jednej – między parafialnej procesji eucharystycznej.

Liturgia Bożego Ciała rozpoczęła się uroczystą eucharystią gromadzącą mieszkańców obu gostynińskich parafii. Mszy św. przewodniczył ks. Proboszcz, koncelebrował ks. Ryszard Kruszewski, proboszcz parafii p.w. Św. Marcina, dziekan dekanatu gostynińskiego. Homilię wygłosił ks. Damian, przybliżając istotę Uroczystości Bożego Ciała.

Podkreślał także, że Jezus nas mocno umiłował i chce dla człowieka zawsze jak najlepiej: „Chrześcijanie nie powinni wstydzić się swojej wiary. Coraz więcej wiernych ceni sobie wartość uczestniczenia w pełnej mszy świętej. Z drugiej strony wciąż spotykamy wiele przypadków oziębłości wobec Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie”. Podkreślił także, że powodem ludzkich upadków jest jakże często brak jedności z Chrystusem eucharystycznym. .  

Po homilii odbyły się obłóczyny nowych ministrantów. Grono liturgicznej służby ołtarza powiększyło się o ośmiu ministrantów. 

Msza św. nie zakończyła się jak zwykle błogosławieństwem. Z Jezusem Eucharystycznym, ukrytym w Najświętszym Sakramencie w uroczystej procesji przeszliśmy ulicami naszego miasta, zatrzymując się przy 4 stacjach. Przy każdym słuchaliśmy fragmentu ewangelii oraz słów komentarza dotyczącego przeżywanego roku duszpasterskiego „Jesteście solą ziemi”. Procesję zakończyło błogosławieństw Najświętszym Sakramentem na schodach kościoła parafii św. Marcina. Ks. dziekan podziękował wszystkim zaangażowanym w przygotowanie ołtarzy i procesję. Szczególnie serdecznie podziękował służbom – policji i Straży Miejskiej oraz orkiestrze miejskiej. Wyraził także wdzięczność wszystkim uczestniczkom procesji.

1. BYĆ SOLĄ ZIEMI

Jezus,  którego czcimy dziś jako „Chleb z nieba”, w Kazaniu na górze powiedział do tłumów: „Wy jesteście solą ziemi” (Mt 5,13). Sól z dawien dawna traktowana była jako coś niezwykle cennego – był czas, że mówiono o niej „białe złoto”. Dlatego Jezus nazywając „solą ziemi” tych, którzy w Niego wierzą, chce im uświadomić, że są w świecie czymś niezwykle cennym, wartościowym, nie dającym się niczym zastąpić. Jest to o tyle zdumiewające, że wypowiada te słowa zaraz po ósmym błogosławieństwie: „Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają
i prześladują was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe o was. Cieszcie się i radujcie albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami” (Mt 5,11-12). Bardziej dobitnie nie można tego wyrazić; My, chrześcijanie, jesteśmy dla tego świata – tak jak sól – czymś absolutnie niezbędnym, mimo że często jesteśmy mu „solą w oku”.

         Jedną z zasadniczych funkcji soli jest przyprawianie pożywienia, dodawanie mu smaku. Ma to nam przypominać – jak pisał niegdyś bł. Jan Paweł II – „że przez chrzest cała nasza istota została głęboko przemieniona ponieważ została «przyprawiona» nowym życiem pochodzącym od Chrystusa. Solą, dzięki której tożsamość chrześcijańska nie traci swojej natury, nawet w środowisku mocno zlaicyzowanym, jest łaska chrztu, która nas odrodziła i sprawiła, że żyjemy w Chrystusie”. Dlatego my, chrześcijanie, wyraziście ukazujemy swój odmienny – w stosunku do świata – sposób życia i myślenia, tak jak uczy nas św. Paweł: „Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu miłe i co doskonałe” (Rz 12,2). Bez nas, chrześcijan, świat jest jałowy, a życie pozbawione smaku – tak jak chleb bez soli.

 2. DZIELIĆ SIĘ WIARĄ

Przez długi czas używano soli do konserwowania żywności. Jako „sól ziemi” my, chrześcijanie, jesteśmy wezwani, by z jednej strony zachowywać wiarę, którą otrzymaliśmy, a z drugiej strony przekazywać ją innym w nienaruszonej postaci. Jan Paweł II wzywał nas, byśmy stale odkrywali nasze chrześcijańskie korzenie, pogłębiali znajomość duchowego dziedzictwa, które nam zostało przekazane, naśladowali świadków i mistrzów, którzy nas poprzedzili. „Jedynie dochowując wierności Bożym przykazaniom i przymierzu, które Chrystus przypieczętował własną krwią przelaną na krzyżu”, będziemy mogli być apostołami i świadkami nowego tysiąclecia. Mamy być otwarci zarówno na „stale niespokojne wezwania Ewangelii”, jak i na ludzi poszukujących, na dialog z tymi, którzy – jak powiedział Benedykt XVI – czczą Boga jako „Boga nieznanego”, na dialog, który nam, wierzącym, powinien przypomnieć, a tym drugim pokazać, że wiara nie jest niczym zdrętwiałym, lecz nieustannym poszukiwaniem, ciągłym ruchem – ale nie ruchem do przodu czy do tyłu, lecz ruchem w głąb (ks. Tomasz Halik).

Nawet jeśli dzisiejszy świat nie pyta o wiarę, to nie znaczy, że jej nie potrzebuje. Przeciwnie: im mniej o nią pyta, tym bardziej jej potrzebuje. Naszym zadaniem jest ją przekazywać innym – właśnie tak jak uczniowie Chrystusa podawali tłumom chleb przez Niego rozmnożony. Zatem – jak wzywa jedna z piosenek religijnych – „dzielmy się wiarą jak chlebem. Dajmy świadectwo nadziei. Bóg ofiarował nam siebie. I my mamy się Nim z ludźmi dzielić. Chleba tego nie zabraknie. Rozmnoży się podczas łamania. Potrzeba tylko rąk naszych i gotowości działania”.

3. BYĆ RAZEM W DRODZE

Wiara nie jest ideologią, lecz drogą. Podobnie jak Kościół nie jest tylko organizacją, lecz nade wszystko wspólnotą drogi. Stąd głoszenie Ewangelii nie jest indoktrynacją ale zaproszeniem do drogi. Jezus przyłączył się do uczniów zmierzających do Emaus. Przysłuchiwał się im, okazał zainteresowanie ich przeżyciami i problemami. Dlatego i oni Go słuchali i doszli do wiary, kiedy zniknął im z oczu. Właśnie ta procesja eucharystyczna i droga, jaką wspólnie dziś pokonujemy z Jezusem ukrytym pod postacią chleba, ma nam przypomnieć, że wiara rodzi się ze wspólnoty drogi, z radości i trudu wspólnego pielgrzymowania. Św. Paweł powiedział: „Wiara rodzi się z tego, co się słyszy” (Rz 10,I7). Do tego potrzeba wzajemnego wsłuchiwania się w siebie, dawania i brania, dialogu, zażyłej rozmowy, wymiany odczuć, doświadczeń, wiedzy – potrzeba umieszczenia całego życia i całego człowieka w świetle słowa Chrystusa.

Znany czeski kapłan i teolog, Tomas Halik, uważa, że „upadek granic w Europie i powstanie globalnego społeczeństwa obywatelskiego jest dla nas, chrześcijan, okazją i wezwaniem do tego, abyśmy jako poszukujący – nie jako pyszni «właściciele prawdy» – byli wiarygodnymi i spolegliwymi partnerami, i towarzyszyli wielu duchowo poszukującym w naszych czasach. Tylko jako “wstrząśnięcia czyli do głębi osadzeni w cierpieniu świata, jako błogosławieni płaczący możemy nawiązać solidarność ze wstrząśniętymi, ubogimi z ludźmi marginesu, i to nie tylko marginesu społeczeństwa, ale i Kościoła”. Naszym zadaniem jest zatem „wsłuchiwać się – pośrodku hałaśliwego wrzasku “zwycięzców, którzy piszą historię» – w głos wstrząsających opowieści o losie ofiar”. To one mogą obudzić nasze sumienia i pobudzić nas do tego, byśmy stawali się głosem tych, których świat nie chce słuchać. Tylko tak zachowamy smak i jakość soli.

 4. WYTRWAĆ W MIŁOŚCI

Jezus powiedział: „Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi” (Mt 5,13). Podobnie jak sól może zwietrzeć i utracić swoją wartość, tak i nasza wiara może zatracić swoją wyrazistość i tożsamość. W dzisiejszym świecie coraz więcej chrześcijan zadowala się namiastkami, porzucając najwyższe ideały; daje się zniechęcić tym, którzy „rozczarowani życiem, nie słyszą najgłębszych i najbardziej autentycznych pragnień swego serca” (Jan Paweł II); godzi się na banalne rozrywki, przelotne, poniżające mody i propozycje; zatraca się w miernocie i konformizmie, tak powszechnych w naszym społeczeństwie. Nawet jeśli próbujemy mocno trwać w wierze i staramy się zachować naszą chrześcijańską tożsamość – poprzez świętowanie niedzieli, uczestnictwo w Eucharystii, modlitwę, budowanie trwałej więzi z Bogiem i uczynki chrześcijańskiej miłości – to jest w nas wiele lęku i zniechęcenia, a nasza „sól” zdaje się całkowicie rozchodzić w coraz bardziej niechrześcijańskim świecie. Ale przecież sól, rozpływając się w pokarmie i organizmie, tylko pozornie traci swoją tożsamość. Dlatego nie lękajmy się i nie zniechęcajmy, bo „podobnie jak ziarno, które bałoby się obumrzeć w sobie i swojej obecnej postaci, nie może wydać owoców i przynieść plonów, tak też i sól – jeśli przestaje solić – nie nadaje się już do niczego” (ks. T. Halik).

Trzeba nam przede wszystkim trwać w miłości – tej miłości, którą Ojciec umiłował Syna i którą Syn umiłował nas w miłości, która wszystko przetrzyma. Niech to nasze dzisiejsze wpatrywanie się w Tego, który z miłości do nas przeszedł przed nami drogę ziarna pszenicznego, wyzwoli nas z troski o siebie i pomoże nam być prawdziwie solą ziemi.

{gallery}Bozecialo13{/gallery}

Dodaj komentarz