W rajdzie rowerowym upamiętniającym Błogosławionego Arcybiskupa Antoniego Juliana Nowowiejskiego uczestniczyły cztery osoby: Senator PIS Marek Martynowski, oraz trzech braci Kalinowskich: Jakub, Marek, Paweł.
Wyjazd z Gostynina – nastąpił o 5 rano. Pierwsze kilometry pokonane na rowerach, stały się idealnym rozruchem po dosyć wczesnej pobudce. Już o 6.30 w Płocku obok pomnika bł.Arcybiskupa, tuż przy Seminarium Duchownym czekał na nas Pan Marek Martynowski. Po krótkiej odprawie ruszyliśmy w kierunku Działdowa. Przejazd przez Płock o tej porze dnia nie należał do trudnego wyzwania, spokojnie pokierowaliśmy nasze rowery w kierunku Lelic, by w tam zatrzymać się na kilkuminutowy odpoczynek. W Lelicach odbiliśmy w kierunku Jeżewa, by przeciąć krajową “10”, i nie dojeżdżając do Zawidza Kościelnego “wskoczyliśmy” na drogą prowadząca do Bieżunia. W tej małym miasteczku (ok. godz. 10) spożyliśmy drugie śniadanie. Bułki z kotletem schabowym smakowały wybornie, co przełożyło się na dalszą jazdę. Nie wjeżdżając do Żuromina dotarliśmy do Zielonej i stamtąd przez Gnojno i Gnojenko wjechaliśmy tuż przed godz.13 do Działdowa. W sumie przejechaliśmy 125 kilometrów.
Ryneczek oraz odnowione kamienice bardzo nas urzekły. Przy pomniku Św. Katarzyny Aleksandryjskiej (patronki Działdowa) zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie i udaliśmy się na zasłużoną pizzę. Tuż po posiłku udaliśmy się w kierunku miejsca, gdzie w latach 40 ubiegłego wieku znajdował się hitlerowski obóz.
Poniżej tekst Marka Martynowskiego ze strony www.plockaprawica.net :
W przeddzień męczeńskiej śmierci arcybiskupa A. J. Nowowiejskiego (28 maja) udaliśmy się na rajd rowerowy do Działdowa – mazurskie miasto z ciekawą przeszłością. Jednak stało się ono głośne dopiero, odkąd Niemcy rozpoczęli masowe wysiedlanie ludności z powiatów: płockiego, sierpeckiego, mławskiego, ostrołęckiego…. Działdowo dla ogółu wysiedlonych stało się obozem przejściowym w drodze do tak zwanej Generalnej Guberni, a dla wielu – obozem karnym. Przez ten obóz przeszło około 200 tys. ludzi, a około 10 tys. poniosło w nim śmierć, po uprzedniej udręce fizycznej i moralnej; wśród nich wspomniany arcybiskup A. Nowowiejski, ale również: bp. L. Wetmański, księża z powiatu płockiego, księża salezjanie z Płocka, ojcowie i bracia pasjoniści z Przasnysza… Obóz ten był miejscem wyrafinowanych tortur, gdzie księży skazywano z góry na “wykończenie”. Warunki były tak ciężkie, że ci, którzy “nie spodziewali się prędkiego wypuszczenia z obozu – marzyli o legendarnym naówczas Dachau“. Obóz znajdował się w odległości ok. 500 metrów od centrum miasta, przy końcu ul. Grunwaldzkiej. Dzisiaj możemy zobaczyć kompletnie zniszczony budynek – gdzie powsadzano plastikowe okna, pasujące tu jak pięść do oka – ogrodzony siatką. Obok pomnik z orłem – o zgrozo – bez korony, tak jakby zatrzymał się tu czas na głębokim PRLu. Jeżeli tak dbamy o pamięć, tych którzy tu zostali pomordowani to nie wróżę przed nami świetlanej przyszłości
Serdecznie dziękujemy Panu Stanisławowi Węgrzynowi z Łącka, który zaoferował bezinteresowną pomoc w przewiezieniu nas i naszych rowerów z Działdowa do Płocka i Gostynina.
Paweł Kalinowski
{gallery}dz13{/gallery}